Kardynał Wyszyński to postać dobrze znana, zwłaszcza starszemu
pokoleniu Polaków. Nie jest możliwe, aby w naszej małej Gazetce
opisać życie i działalność człowieka tej miary. Był autorytetem
moralnym, współtwórcą przemian społecznych, które doprowadziły do
upadku komunizmu w Polsce. Poniżej przytoczę maleńki, bardzo
wzruszający fragment biografii Kardynała oraz kilka sugestii do
przemyślenia dla Ciebie, dla mnie, dla nas.
Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901 roku w miejscowości
Zuzela nad Bugiem, na pograniczu Podlasia i Mazowsza. Kiedy miał
dziewięć lat – umarła mu mama. Wychowaniem młodego Stefana zajął się
ojciec. W 1920 roku Stefan Wyszyński wstępuje do Wyższego Seminarium
Duchownego we Włocławku. Wkrótce okazuje się, że jest chory na
gruźlicę. Choroba postępuje tak szybko, że młody alumn, jak również
jego przełożeni, boją się, że nie dożyje święceń kapłańskich. Stefan
Wyszyński modli się, szczególnie do Matki Najświętszej, aby
wyprosiła mu łaskę święceń i pozwoliła odprawić przynajmniej jedną
Mszę świętą – prymicyjną. 3 sierpnia 1924 roku otrzymuje święcenia
kapłańskie
i pierwszą Mszę świętą odprawia w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej
Górze.
Z dziedzictwa Prymasa (przeczytaj, zapamiętaj, zastosuj w życiu):
1. Bóg nigdy nie rezygnuje ze swoich dzieci, nawet z takich, które
stoją plecami do Niego.
2. Człowiek, który nie lubi i nie umie przebaczać, jest największym
wrogiem samego siebie.
3. Drogi kamień nie przestaje być sobą nawet wtedy, gdy spadnie w
błoto i zabrudzi się.
4. Gdy znajdę w sobie choć jeden akt miłości - już nie jestem nędzą.
5. Każda nienawiść, każda pięść wyciągnięta przeciw bratu, jest
przegraną.
6. Miarą naszej miłości ma być miłość, jakiej dla siebie oczekujemy
od całego świata.
7. Można dać bardzo dużo i serce zranić, a można bardzo malutko i
serce rozradować, jakby skrzydła komuś przypiąć do ramion.
8. Najważniejsze jest zwycięstwo nad małym, czymś niesłychanie małym
– nad sobą.
9. Ożywiajmy w sobie ambicję życia, tak konieczną narodowi, który
dotąd bardziej wsławił się sztuką bohaterskiego umierania niż
umiejętnością życia.
10. Najdrobniejsza okruszyna Ewangelii żywi ducha. Podobnie okruchy
dziejów Narodu są siewcą jego ducha.
Mimo upływu lat, te kilka porad nie straciło w ogóle na swojej
ważności.
Prymas Wyszyński zmarł 28 maja 1981 roku, w Uroczystość
Wniebowstąpienia Pańskiego, o godzinie 4.40.
W swoim testamencie napisał: „Człowiek zostawi na ziemi wszystko:
urzędy i godności, biura i gigantyczne fabryki, olbrzymie miasta i
nowoczesne mieszkania, a zabierze tylko jedno - nawet nie wiarę, bo
ona się skończy, gdy ujrzymy Boga twarzą w twarz, i nie nadzieję,
którą żyjemy dzisiaj, lecz - miłość. Tylko ona jedna nie ustaje”.
Dane mi było żyć w czasach Wielkiego Prymasa. Ze wzruszeniem
śledziłam (z kanapy) uroczystą inaugurację pontyfikatu św. Jana
Pawła II, papieża „z dalekiego kraju”. W czasie hołdu składanego
przez kardynałów nowemu Biskupowi Rzymu, gdy kardynał Wyszyński
uklęknął przed Papieżem i ucałował jego pierścień, ten wstał,
serdecznie objął Prymasa i ucałował po synowsku jego rękę. Polska
oszalała i ja też. Gest niebywały, pełen wymowy.
Dwaj Wielcy. Niekwestionowane autorytety, których dzisiaj tak bardzo
nam brak. Tak bardzo potrzebujemy Ich
nauczania. Czy naprawdę byśmy słuchali? Czy wolność i swoboda nie
zabija w nas człowieczeństwa?
opr.
Jadwiga Kulik